OPIS:
Badania zrealizowano by odpowiedzieć na pytanie jaka jest skala występowania Kół Gospodyń Wiejskich w dzisiejszej Polsce, czym zajmują się współczesne Koła, a także jaką rolę odgrywają w swoich społecznościach.
REALIZACJA: Pracownia badań i innowacji społecznych Stocznia
LOKALIZACJA: Tłuchowo, Lesznowola, Bieliny, Barłożno, Dąbrówki.
CZAS TRWANIA: 2014 r.
BADACZE: Koordynatorzy: Magda Biejat i Jan Mencwel; Zespół Stoczni: Julia Olesińska, Jan Wiśniewski, Katarzyna Milczewska, Mateusz Przywara, Rafał Rudnicki, Katarzyna Wójcikowska; Wsparcie: Maria Wiśnicka; Zdjęcia: Wojtek Radwański.
ADRESAT: Do szerokiej grupy odbiorców: organizacje trzeciego sektora, administracja publiczna, media, uczestnicy Kół Gospodyń Wiejskich, opinia publiczna.
NARZĘDZIA STOSOWANIE:
NARZĘDZIA WYGENEROWANE: Zdjęcia zrobione podczas spotkań z Kołami Gospodyń Wiejskich; zdjęcia archiwalne Kół.
WWW: http://www.stocznia.org.pl
LINK:
http://stocznia.org.pl/wp-content/uploads/2014/09/KGW_nie_tylko_od_kuchni_raport.pdf
Co Was popchnęło by zbadać Koła Gospodyń Wiejskich?
Jan Mencwel: Nasza znajoma, która pracuje w Stoczni pisała doktorat o Kołach Gospodyń Wiejskich i to była jej propozycja. Poza realizowaniem badań na zlecenie w Stoczni staramy się robić także badania własne, które nie są zamawiane przez jakieś instytucje, ale wywodzą się z naszych zainteresowań. Zaciekawiły nas takie organizacje, które nie są ściśle związane z III sektorem i są jednocześnie zakorzenione w historii dalszej niż 1989 rok. Takie instytucje to np. Ochotnicze Straże Pożarne czy właśnie Koła Gospodyń Wiejskich.
Jak w praktyce wyglądały badania?
J.M.: Jeździliśmy na badania wraz fotografem Wojtkiem Radwańskim. Na miejsce przyjeżdżał trzyosobowy zespół: dwójka badaczy i fotograf. Wcześniej telefonicznie umawialiśmy się z danym Kołem na wizytę. Zazwyczaj spotykaliśmy się z pozytywnymi reakcjami badanych. Na miejscu przeprowadzaliśmy rozmowy, wywiady z gospodyniami, mieszkańcami, z przedstawicielami samorządu z innymi działającymi tam osobami. Sprawdzaliśmy czy mieszkańcy kojarzą dane Koło i jaki jest jego wizerunek. Najczęściej okazywało się, że Koła są w jakiś sposób zakorzenione w społeczności i działają z innymi podmiotami, najczęściej samorządem. Koła Gospodyń Wiejskich występują na różnego rodzaju festynach, konkursach gminnych i powiatowych, a bez współpracy z samorządem byłoby to niemożliwe. Ta podstawowa forma ich istnienia jest uzależniona od samorządu: urzędu gminy, wójta.
Pomyślałam, że pewnie w tych Kołach tkwi promocyjny potencjał dla małych miejscowości. Czy samorządy to wykorzystują?
J.M.: Organizowane są różne konkursy: gminne, powiatowe, wojewódzkie, w których startują Koła. Dotarcie do etapu wojewódzkiego to jest dla danego Koła bardzo duży sukces. Jedno, które odwiedziliśmy było bardzo rozpoznawalne ze względu na wygraną w konkursie i to był dla nich prawdziwy powód do dumy. Samorządy wspierają ich zakładanie, bo ta forma forma prawa jest intuicyjna. W jednej z miejscowości, w której byliśmy powstało Koło i zaczęło ono odnosić sukcesy, cieszyło się coraz większą popularnością. Wójt zaczął więc jeździć po innych wsiach i proponować założenie Koła w innych miejscowościach. Samorządy rzeczywiście widzą w nich potencjał promocyjny. Od jakiegoś czasu dla gmin wiejskich bardzo prestiżowe jest posiadanie produktu regionalnego wpisanego na ministerialna listę produktów tradycyjnych. Koła Gospodyń Wiejskich są potencjalnie organizacjami, gdzie mogą taki produkt wypromować. Pamiętam, że jedno z Kół promowało pączki z ziemniaka. Członkinie koła znalazły ten przepis w jakiejś starej książce kucharskiej i zaczęły go promować jako regionalny przysmak. Przy okazji zabaw i festynów te pączki się sprzedaje, zakorzeniły się już w lokalnej tradycji. Samorząd z kujawsko-pomorskiego bardzo się chwalił tym produktem.
Dlaczego wybraliście takie, a nie inne Koła?
J.M.: Przede wszystkim braliśmy pod uwagę odległość od miasta, bo jeżeli niedaleko jest duże miasto i osoby które tam mieszkają są mieszkańcami wsi, ale ich życie związane jest z miastem, to bardzo zmieniałoby to wyniki naszych badań. Chcieliśmy także zbadać różne koła o różnej działalności np. nastawione na stworzenie zespołu muzycznego, związane z gotowaniem itd. Ogółem zbadaliśmy pięć kół, zrobiliśmy też ankietę telefoniczną na większej próbie.
Co miało być rezultatem badań?
J.M.: Założenie było takie, by po zakończeniu badań napisać raport i zorganizować wystawę zdjęć. Chcieliśmy żeby ten raport dotarł nie tylko do osób, które interesują się tego typu kwestiami, ale także do przypadkowych ludzi, przechodniów. Na przełomie września i października zorganizowaliśmy wystawę na Krakowskim Przedmieściu. Pokazaliśmy na niej zdjęcia z przebiegu badań, ale także te archiwalne, które zdobyliśmy podczas badań. Jeżdżąc do Kół Gospodyń Wiejskich rozmawialiśmy o ich historii, a przy okazji zbieraliśmy archiwalia, które przedstawiały działalność danego Koła w przeszłości.
W raporcie znajduje się wiele zdjęć. Jak je wybieraliście?
J.M.: One miały być ilustracją tez z raportu i w dużej mierze pokazywać także fakt, że w PRL-u ta działalność kół była bardziej sformatowana. Popatrz na to zdjęcie:
Ono pokazuje, że nawet wtedy widoczne w ich działalności były nowoczesne akcenty. Pokazuje, że dawne Koła były bardzo nastawione na nowoczesność rozumianą jako bycie nowoczesną gospodynią domową. Teraz jest zupełnie inaczej, nie ma żadnego odgórnego programu, a każde Koło może robić to, co chce. Każdy może powołać Koło Gospodyń Wiejskich ponieważ nie jest to konkretna forma prawna.
Czy fotograf nie przeszkadzał badaczom budować relacji z badanymi w terenie? Jak sobie radziliście z tą sytuacją?
J.M.: Fotograf chodził z nami na wszystkie spotkania niezależnie od tego czy robił zdjęcia czy nie. Rozmowy prowadziła osoba, która nie miała problemu z zadawaniem pytań, prowadzeniem wywiadu, ale fotograf także był częścią naszego zespołu, włączał się do rozmów, nie był tylko „podglądaczem”. Zasadniczo we wszystkich miejscowościach było tak, że byliśmy traktowani z dużą sympatią, bez nieufności. Koła chętnie z nami rozmawiały, bo traktowały badania trochę jak promocję swojej działalności. Oczywiście nie robiliśmy zdjęć od razu po przyjechaniu na miejsce. Przede wszystkim zapowiadaliśmy, że przyjedziemy z aparatem, a już po przybyciu najpierw rozmawialiśmy, poznawaliśmy się i ten aparat przestał być tak odczuwalny. Sytuacja była bardziej naturalna. Ważne było także to, że wcześniej znaliśmy się z fotografem i mieliśmy pewność, że będąc w terenie nie zachowa się w sposób niewłaściwy. Bardzo ważne jest, by nie zrobić zdjęć w nieodpowiednim momencie: takie zachowanie może popsuć całą relację.
W toku badań prowadziliście wywiady, ale w założeniach pojawiał się także komponent animacyjny.
J.M.: Tak, ale w praktyce to nie wyszło. Animacja miała dotyczyć archiwaliów. Chcieliśmy prowadzić warsztaty dotyczące tego, co można z nimi zrobić, i jak prezentować je w internecie, ale okazało się, że żadne z Kół nie było takimi warsztatami zainteresowane. Nawet te z nich, które prowadziły kronikę działalności Koła nie troszczą się o nią, nie dbają o ten aspekt pielęgnowania archiwum swojej historii. Pamiętam, że mieliśmy nawet taką sytuację, że jedno z Kół nie mogło odnaleźć tej kroniki – ktoś ją gdzieś schował, dawno nie była aktualizowana: widać było, że to dla nich mało istotny element.
Czy Koła, które odwiedziliście były bardzo skoncetrowane na jakimś konkretnym działaniu? Czy czuliście potrzebę zostawienia im jakiś narzędzi do dalszego rozwoju i działania?
J.M.: Większość z nich dobrze wiedziała, co chce robić. Osobiście nie byłem we wszystkich miejscach, ale sądzę, że w tych Kołach bardzo liczy się poczucie, że to, co robią było ich własnym pomysłem, wypracowanym w ich grupie. Myślę, że bardzo ważny jest tutaj też element emancypacyjny związany z tym, że kobiety wychodzą z jakąś inicjatywą i ją realizują. Wydaje mi się, że trudno byłoby członkinie Kół przekonać do udziału w działaniu, które jest dla nich nowe. Te panie robią rzeczy, w których czują się dobrze, w których są doświadczone. Sądzę, że niechętnie wchodziłyby na nowy grunt, ponieważ nie wiedziałyby, co z tego wyjdzie i bałyby się, że się ośmieszą. Nie chcą podejmować ryzyka robienia czegoś, co nie jest ich specjalnością.
To bardzo ciekawe, wskazywałoby na to, że członkinie traktują Koło bardziej jak przestrzeń publiczną niż prywatne środowisko.
J.M.: Tak, częściowo tak jest. To jest grupa towarzysko-samopomocowa, ale jej wizerunek jest także bardzo ważny. Charakterystyczne jest to, że w PRL-u Koła Gospodyń Wiejskich związane były z kursami, uczyły obsługi sprzętów, szkoliły itd. Teraz jest zupełnie inaczej: koło nie służy uczeniu czy szkoleniu, ale raczej prezentacji własnych zaintersowań i umiejętności. W toku badań nie spotkaliśmy się z ani jednym Kołem, które zainteresowało się np. edukacją cyfrową. Byłem przekonany, że ludzie starsi, bo Koła tworzą przecież najczęściej osoby starsze, chętnie uczą się obsługi komputera. Tak jednak nie jest. Ci, którzy angażują się w działaność Kół bardzo chcą pokazać się od dobrej strony, pokazać to, w czym czują się mocni.
Chciałabym jeszcze dopytać o wystawę. Czy Koła na nią przyjechały i czy w ogóle były zainteresowane dalszym przebiegiem działań związanych z projektem?
J.M.: Tak, były zainteresowane. Myślę, że głównie ze względu na te zdjęcia, choć pewnie nie tylko. Z pewnością fotografie wywoływały dodatkowe emocje związane z tym, że Koła będą pokazywane gdzieś w centrum Warszawy. Nie wiem czy któreś z kół przyjechało na wystawę, nie otrzymaliśmy takich sygnałów. Niedawno wysyłaliśmy do wszystkich raport, w którym także są zdjęcia. Na razie żadnego odzewu nie mamy, ale pewnie dlatego, że wiadomości zostały wysłane naprawdę niedawno.
Czy teraz, kiedy raport jest już ukończony i rozesłany macie wrażenie, że trafił do wszystkich, którzy byliby nim zainteresowani?
J.M.: Wydaje mi się, że niekiedy ciężko jest o jakąkolwiek ewaluację i ostatecznie trudno jest bardzo konkretnie powiedzieć jaki jest efekt. Jestem zdania, że to nie jest takie istotne i nie wszystko trzeba zmierzyć: wydaje mi się, że funkcjonowanie takiego tematu jest istotne. Dostrzeżenie tego zjawiska jest istotne. Staraliśmy się przemyśleć dlaczego i do kogo go wysyłamy i napisać do każdego indywidualną wiadomość, licząc że odpisze. Odbiorców wytypowaliśmy według różnych kluczy media czy organizacje, dla których mogło to być inspirujące i ukierunkowujące ich działania w przyszłości, administracja publiczna, Straże Pożarne, itd.